Kropla wody spływa jak kolejna łza...
Anioł Śmierci mnie wzywa abym za nim szła...
Sama nie wiem czy mam iść czy mam zostać tu...
Czy podać rękę mu...?
Anioł Śmierci znowu woła mnie...
lecz ja nie wiem znów..gdzie serduszku będzie lepiej...
tu...czy tam...chyba tam...
Wolę cierpieć więc...
zostaję tu....
Mnóstwo kwiatów na Twoim grobie,
Biała trumna - Białe lilie.
Twoja biała twarz...
Srebrne łzy na policzkach ludzi,
czarny smutek w moim sercu.
Twarz chowam w dłoniach
wtulona w płaszcz mamy,
nie chce płakać ,
żebyś nie zobaczył ,
że cierpię...
Na nagrobku czarny napis,
w moich myślach wciąż utkwiony,
"Żyłem bo Chciałeś ,
Odszedłem bo Kazałeś'
Byłam dziś na Twoim grobie
Płakałam i modliłam się za Ciebie
Czekałam aż ten wiejący wiatr
Wyda dźwięk, podobny do Twojego głosu
Na próżno
Wiatr wiał i tyle
Jedynie łzy lekko zmieniły tor
Patrzyłam na palące się świeczki
Na świeże żółte kwiaty
Myślałam o twojej delikatnej,
Młodej i nieskażonej twarzy
I o Twym uśmiechu i dołku w policzku
I o tym jak umierałaś
Czy myślałaś o nas?
Czy powiedziałaś nam resztką sił „dowidzenia”
Boje się że któregoś dnia
Bóg zabierze mnie do siebie
I stanę się zwykłym wspomnieniem,
Bólem w czyimś sercu po stracie
Że nie będę miała szansy przebaczyć
Komuś kto tego będzie najbardziej potrzebował
Że Bóg nie pozwoli mi się pożegnać
Tylko tak bez ostrzeżenia zabierze do siebie
Boję się ze umrę… za wcześnie
CHCĘ ODEJŚĆ Z TEGO ŚWIATA
NIE WIDZIEĆ NIGDY CIĘ
MÓJ BÓL I MOJA STRATA
DO GROBU PÓJDZIE TEŻ
JUŻ WSZYSCY SIĘ RADUJĄ
GDY WIDZĄ W GROBIE MNIE
I JA Z WYSOKIEGO ŚWIATA
NAD WAMI CIESZĘ SIĘ
Psst! Psst!
Czy słyszysz tę ciszę?
Ten śpiew próżni
Czy wibuje w twych uszach?
Psst! Psst!
Czy słyszysz tę ciszę?
Syczący dźwięk martwoty?
Dzwoniący głos pustki
Bezszelestnie drgający w nocy
Mroku bezgwiezdnym jak dzisiaj?
Psst! Psst!
Czy słyszysz tę ciszę?
Czy otula cię piękny szal
Śpiewu słodkiej nicości?
Dźwięczne dzwonki pustki
Tańczą wokół
Niewidzialne
Niesłyszalne.
Nie bój się, zrób krok
Poza granicę
Jeden mały krok
A zaczyna się nowe życie.
Psst! Psst!
Czy słyszysz tę ciszę?
Tutaj, za granicą
W miękkim aksamicie nocy
Wieczna cisza
Będzie nam towarzyszyć
Zawsze po drugiej stronie...
Patrzę, biały arkusz pustej kartki,
Poniegdzie łzy, ciemne plamy żalu,
Nieszczęście, chaos, zamęt-statki,
Nic nie pasuje, dziwy koszmaru,
Idę dalej, w miejscu stojąc,
Czuję radość, czując ból,
Smutku ostrze mą duszę krojąc,
Wybawienie ran niesie kojąc.
Nadchodzą wspomnienia,
Tego, co minęło chwile,
Z nimi z cienia cierpienia,
To, co złe rośnie na sile.
Dzień pełny, nie wniósł nic,
Tyle wrażeń, puste myśli,
Dla mnie nie pali się nawet znicz,
Jestem zły mówią źli!
Nagle znikąd okropny hałas,
To moje serce rwane krzyczy,
To nie pierwszy raz,
Kiedy płacze, jak wosk ze zniczy.
Oto krótka historia drogi w bólu,
Kiedy człowiek żyjąc, czuje śmierć,
Jego krzyk milknie w szumie ogółu,
Sam jak palec zostając, niczym śmieć
Żył sobie kiedyś męzczyzna,
spotkał on piękną kobietę.
Każdy kolega mu przyznał,
że czują do siebie miętę.
Widywał ją bardzo często,
na tańcach się z nią obracał.
W domu tłumaczył się gęsto,
dlaczego tak późno wracał.
\"Kocham\" jej nigdy nie mawiał,
choć kochał się w niej nad życie.
W głębi się trochę obawaiał
otworzyć się całkowicie.
Raz, gdy się do niej szykował
wtem zadzwoniła do niego,
że strasznie boli ją głowa
i że nie będzie nic z tego.
Powiedział, że przyjdzie jutro
odparła: \"Nie ma problemu\",
a w domu było mu smutno,
bo rzadko bywał samemu.
Nad ranem dzwoni jej mama.
Odbiór, akurat się myję.
Jest cała łzami zalana,
mówiąc, że córka nie żyje!
Wypuścił telefon z ręki,
chciał iść, lecz nogi nie niosły.
Zemdlał tuż przy drzwiach łazienki.
Marzenia nagle zarosły.
Miecz srogi przekłuł mu duszę,
Za nic nie mógł dojść do siebie.
Cierpiał okropne katusze.
Nie był na jej pogrzebie.
Zebrał on wreszcie tą siłę,
w domu dłużej nie usiedział.
Poszedł, zobaczył mogiłę
i z płaczem tak odpowiedział:
Kochanie ja Cię kochałem,
choć tego nie powtarzałem
i teraz leżysz tu w grobie,
a ja wciąż myślę o Tobie.
Czy ty kochałaś mnie wtedy?
wsłuchał się w ciszę uważnie,
tylko wiatr szumiał jesienny,
zerwał się mocniej wyraźnie.
Do pomyślenia więc daje
ta przedstawiona historia,
aby w dniu śmierci być w stanie
powiedzieć: \"Non omnis moriar\"
W życiu szanse swe miałem,
wszystkie wykorzystałem,
co czułem powiedziałem,
nic innym nie narzucałem,
a wiersze, które pisałem
pokażą co w sercu miałem.
Jeżeli kiedyś za wcześnie
Bóg zgasi płomień twej duszy
i z tego świata Cię weźmie
coś więc powiedzieć Ci muszę.
Więc czemu wciąż chcę Cię widzieć
i czemu po nocach szlocham.
Odpowiedź łatwo przewidzieć:
Bo ja Cię chyba ...
Czemu słowa Twe cięły jak nóż
Niewinne ciało me,
Niewinną duszę zgubioną gdzieś
Obojętny świat, brak w nim wad
Idealna chwila nawet ona szybka mija
Kto wyznacza nam czas?
Ktoś wskazał drogę, bolesną no cóż
Do przodu trzeba było iść,
Zabrano nagle całe ciepło,
tak nagle wszystko uciekło?
I spoglądam w przeszłość na wszystkie swoje błędy
Może należałoby zmienić zasady gry?
Samotnie zbieram wszystkie wspomnienia
Zaraz spadnie kawał nieba,
Na policzkach już tylko suche krople
Chyba też już jestem obojętna,
Zamykam oczy, powoli oddalam się
Która droga teraz zada mniej bólu?
Nie zastanawia Cię nawet mój los
Nie zapukasz już nigdy do drzwi
Głupie słowa… po prostu zapomnij
Codziennie serce zadaje jedno pytanie,
Nie odpowie już nikt…
Czemu tu tyle krwi?
I nagle sobie człowiek znikł...
Jeśli życie wam nie miłe
Skoczcie zamieńcie się
W pokryte krwią motyle
Ale najpierw pomyślcie
Czy na tym świecie nie
Ma kogoś kto na cierpienie
Większe nie uroni ani łzy
Nie opowie o tym nigdy
Nie będzie śnił nocami
Tylko żyje dniami
Które lepsze są dla niego
A może kiedyś
Nad jego głową
Zaświeci tęcza w wielu kolorach
I zabrany zostanie on na drógi świat
A tam nagraodą będzie
Największą dla niego
Stanie się
Pięknym choć brutalnym
Oblanym czarnym kolorem
Aniołem Śmierci
jeśli się zabiję to może
ktoś zatęskni za mną,
ktoś zrozumie, że
kochałem cię.
ludzie lubili mnie kiedy
potrzebowali, odwrócili się
kiedy byłem w potrzebie,
a kiedy mnie nie będzie
to będą żałować.
To będzie moja zemsta,
może kiedy otworzycie oczy,
spojrzycie na moje ciało
bez życia, na moją trumnę
na mym pogrzebie,
wydusicie kilka łez.
Więc już podwijam rękawy,
poszukam żyletki i pożegnam
swoich najbliższych, i wtedy
zrozumiecie mnie
Samotna, zraniona,
z sercem złamanym,
Tak, tak,
to ona,
znów tęskni za nim.
Uczucia rozdarte,
myśli poszarpane,
Dłonie pokrwawione, oczy zapłakane…
Modli się do Boga,
by wszystko się skończyło,
Prosi Go o śmierć,
przez nieszczęśliwą miłość.
Lecz On jej nie wysłuchał,
kazał żyć dalej,
Wtedy ona pomyślała -„Jeśli kochasz to szalej”.
W oczach miała łzy,
nie wierzyła w szczęście już,
Chciała wszystko zakończyć,
wzięła do ręki nóż…
i…
Wbiła go w serce,
pomyślała o ukochanym ostatni raz,
Dopiero teraz zrozumiał,
tak bardzo chciałby cofnąć czas…
Łza na policzku, żyletka w ręce...
Teraz poddam moje ciało męce,
której nie zaznał jeszcze nikt...
Dlaczego?
Nie chcę już żyć!
Nie mam ochoty dłużej tego znosić!
Tej złości, smutku w sobie ciągle nosić!
Chcę umrzeć...
Pragnę być już w niebie...
Może wtedy znienawidzę Ciebie!
Bo teraz...
Nie umiem! Dalej Cię kocham!
Całymi dniami w smutku, żalu szlocham...
Pragnę, by to się wszystko skończyło!
Aby tych wspomnień, marzeń nie było!
Abyś tęsknił za mną, tak jak ja za Tobą!
Abyś zrozumiał, że miłość jest mową!
O Nas - o naszej wspólnej przeszłości,
O Tobie - o Twojej samotnej przyszłości...
Którą mogłeś spędzić razem ze mną,
lecz teraz...
To wszystko na daremno!
Ja już zdecydowałam - do śmierci uderzam!
Zgnębiona w smutku powoli umieram...
Tnę sobie żyły...
Żyła po żyle...
Ból i płacz wracają...
Lecz tyle, mogę zrobić tylko dla Ciebie!
Abyś zrozumiał, że kocham Cię w niebie!
MOJE SERCE PĘKA! JUŻ TYLKO ŚMIERĆ MOŻE MNIE UWOLNIĆ OD ZIEMSKIEGO PIEKŁA! TAK BARDZO CIĘ KOCHAM A MIEĆ CIĘ NIE MOGĘ!
WSZYSTKO TAK BARDZO BOLI!!!
CALE ŻYCIE SIĘ PIERDOLI!
WSZYSTKO JEST TAK JAK BYĆ NIE POWINNO!
RAZ JEST CIEPŁO, A RAZ ZIMNO!
NIC JUŻ NIE JEST OCZYWISTE!
NIE WIEM SAMA O CZYM MYŚLE!
WYLAŁAM JUŻ WSZYSTKIE ŁZY!
POZISTAŁO JESZCZE DUŻO KRWI!
NIE POMOŻE ANIOŁ STRÓŻ!
I TAK WEZMĘ TEN NÓŻ!
ZROBIE SOBIE RANĘ WIELKĄ!
COŚ SIĘ STALO? SERCE PĘKŁO!!!
No cóż... Gdyby istniała jakakolwiek recepta na życie, nie byłoby- wbrew pozorom- aż tak barwnie...
Nieprawdaż?
Każdy chce być szczęśliwy,ale...
Jak to jest, kiedy budzisz się i wiesz, co Cię czeka?
- Spotkam się z bliskimi mi osobami, wygram na loterii, dostanę podwyżkę, szef mnie pochwali i zapewne awansuje, pójdę na koncert mojego ulubionego zespołu i jako jedyny dostanę autograf... Na koniec tego przecudownego dnia dostanę telefon od mojego Anioła i dowiem się, że jutrzejszy dzień będzie równie wspaniały...
Jaki to ma sens?
Jeżeli każdy dzień byłby taki sam- nie byłoby miejsca na Magię i Tajemnicę. Nawet tą bolesną...
Pławiąc się z tym, co najlepsze, nie zaznali byśmy cierpienia. A ono przecież uszlachetnia... Bylibyśmy wówczas obojętni na cierpienie innych, a tak- wiemy, jak im ciężko...
Jeżeli bylibyśmy wiecznie zadowoleni- zrodziłaby się w nas obojętność.
Szczęście byłoby czymś codziennym.
Bez cierpienia- nie potrafilibyśmy go docenić...
Upadłam tak, jak jeszcze nigdy.
Anioł podniósł mnie i otrzepał
Moje Skrzydła.
Wskazał Drogę...
Może tym razem tę właściwą....?
Jest ze mną.
Od zawsze potrzebowałam kogoś,
Kto potrafiłby ze mną być.
Trudno jest przecież trwać przy kimś
Aż tak nietypowym,
Żyjącym w świecie iluzji...
A jednak.
Staram się za wszelką cenę
Zdobyć się na zwykły gest,
Polegający na odnalezieniu
Radości zwykłych chwil.
I pomyśleć, że...