Polecany post

Wszystko jest do kitu, moje życie i sama ja... Z niczego nie potrafię się już cieszyć... Nawet samo życie już mnie nie cieszy... Ciągła walk...

Jego życie toczyło się skrycie, jak uczucia nie opowiadał o nich bo nie nauczony ufać w samotności w domu w swym pokoju godzinami rozmyślał o swoim życiu, pochłonięty problemami przestał wierzyć. Stracił sens istnienia, wmówił sobie, że nie che żyć. W niebie będzie lepiej, gdy chciał się pocieszyć bo w tym świecie nie mógł już wytrzymać. Przestał wierzyć w swoje szczęście i nikt nie mógł go zatrzymać choć za drzwiami jest rodzina on samotny w bieli ścian, to była przyczyna tak jak i jego stan, zawsze był sam i czuł się nie potrzebnie jego każdy dzień był szary, pochmurny i ulewny. Już był pewny na 100%, gotów przejść na drugą stronę, bo wszystko o czym marzył pozostało niespełnione. Jego serce zawiedzione zakochane platonicznie, nie wytrzymał tego i załamał sie psychicznie. To był koniec, a wszystko było piękne, jako chłopiec zawsze miał pomocną rękę, teraz chciał zakończyć mękę i zrobił to głupstwo, napisał ostatni list i popełnił samobójstwo.


Obudził ją nagły błysk światła. Nieświadoma niczego otworzyła powoli oczy. Siedziała sama w ciemnym pokoju. Zamknięta wśród czterech ścian. Na sobie miała tylko białą, cieniutką sukietnę. Zobaczyła że siedzi skulona w kącie. Burza ucichła. Rozejrzała się powoli po pokoju, a wszystko widziała jakby za mgłą. Na środku pokoju stało krzesło i stół na którym stała wygasła świeca. Jedynie światło to już tylko promienie księżyca wpadające przez okno. Po omacku nie wiele widząc znalazła drzwi i leciutko nacisnęła klamkę, ale drzwi nie drgnęły. Były zamknięte. Z jej niebieskich oczu zaczęły sączyć się krople błękitnych łez. Płakała. Nie wiedziała co ma zrobić. Podeszła do okna. Blask księżyca oświetlał drzewa znajdujące się w oddali, a przed nią szyba, a za szybą przestrzeń. Zielona trawa połyskiwała od kropel wody. Zamysliła się. Tak bardzo chciała być teraz na zewnątrz. Położyć się na mokrej trawie i trzymać za rękę...Jego...Nagle jej myśli się urwały. Po głowie zaczęły krążyć mysli, że to On zamknął ją samą. Bez żadnej pomocy. Bez żadnej nadziei. Bez słowa otuchy i pomocnej dłoni. W duszy powiedziała sobie, że Go nienawidzi, a jednak jej serce tak bardzo Go kocha. To On odebrał jej życie i wolność zamykając ją w tym pokoju. Czuła że z żalu pęknie jej serce. Kochała Go, a On poprostu ją zostawił. Samą, bezradną. Myślała co Mu powiedzieć gdy Go zobaczy. Przeprosić, podziękować czy poprostu płakać. Siedziała sama nie mogąc nic zrobic. Wiedziała że ją nienawidzi. Wiedziała, że nigdy jej nie kochał. Chciałaby było inaczej. Lecz co mogła zrobić. Nic. Marzyła by sie obudzić i żeby było tak jak kiedyś. Kiedy byli razem. Beztrosko darzyli się uczuciem. Pokochała Go jak nikogo innego. Lecz On nie odwzajmnił jej uczucia. Kochał ją. Ale nie tak jak Ona. Nie do końca życia...Odeszła od okna. Znowu usiadła w kącie, a jej duże niebieskiego oczy połyskiwały od kropel łez. Zastanawiała się jak mogła pokochac kogoś tak bardzo...Zastanawiała się czy to w ogóle jest możliwe...
Miłość to ściema miłości nie ma są tylko głupie zauroczenia ziomek teraz to wiem gdy sama to przeżyłam sama to sprawdziłam dopiero teraz zrozumiałam jaka głupia byłam źle postąpiłam napaliłam się na wielki związek raczej zabawę taki cios jaki w serce dostałam nie wiem jak to przetrwałam jakoś musiałam ale przecież to taka wielka miłość była tak przynajmniej twierdził dużo rzeczy obiecywał lecz żadnej z nich nie zrealizował opowiadał że jestem jedyna w swoim rodzaju wtedy czułam się jak w raju to była ściema on się tylko zabawiał bo przecież gra na uczuciach to fajna zabawa nasz pociąg odjechał więc spadaj mały teraz zostaje sama i będę jechała sama .
Dlaczego...
Dlaczego w szczęściu mym na twarzy mej
zagościł smutek ?
Dlaczego widząc Cię myślę o Tobie w każdy dzień ?
Dlaczego płacząc czuję że to Ty wyrządzasz
krzywde mi ?
Dlaczego mina coraz bardziej brzydnie mi ?
Dlaczego księżyc nie uśmiecha się ?
Dlaczego gwiazd jest coraz mniej ?
Dlaczego akurat pokochałam Cię w ten dzień ?




Sen...
To było jak sen
Który musiał skończyc się
Źle mi z tym jest
I naprawdę pragnę zmienic się
Mogę wszystko
Mogę nic
Ale wole jednak soba być
Nie pozować i udawać oszukiwać i też kłamać
Chcę byc taka jaka jestem
Chcę żyć w szczęściu i radości
Tak jak teraz bez problemów
Pragnę to osiągnąć
Lecz dlaczego jest mi źle z tym wszystkim
Dzis dotyka serce me
Wszystko bardzo wkurza mnie
Boli mnie krzywdzi mnie
Czemu tak jest?



Osiagniety cel...
Gdy wspominam tamte chwile
Patrzę w lustro ciesze się
W końcu cos udało się
Osiągnełam wielki cel
Teraz to nie ważne jest
Teraz wszystko traci sens
To co chciałam co wygrałam
Zmienia w wielką pustkę się
Widzę tylko teraz łzy
Widzę złości swoje dni
Mam pretensje ślę je sobie
Płaczę w nocy
Tęsknię za tym ...



Nie wiem
Nie wiem czemu jest mi źle
Czemu smutek czuję w kazdy dzień
Dlaczego dobre dni odeszły w cień
Dlaczego prawda którą znam tak bolesna jest
Dlaczego los co chwile kara mnie
Dlaczego uśmiech na mej twarzy nie pojawia sie



Sama...
Czasem siedzę sama w domu
Myśle o istnieniu mym
Nie wiem co jest dobre w nim
Nie wiem co jest warte gry
Moje myśli są jak burza
Czuję pustkę nie chce żyć



Chcialabym...
Chciałabym umrzeć
Odlecieć daleko
Nie patrzeć w przeszłość
Wymazać mój świat
Wszystkie zdarzenia mysli i słowa niech zginą w przepaści tej
Wszystkie smutki i cierpienia
Niech utoną w rzece mej


,,Nie wytrzymam tego dłużej, idę ze sobą skończyć, żegnaj." Wysłała ta krótką wiadomość do najlepszego przyjaciela. Wiedziała, że to ostatnia wiadomość, którą wysłała w swoim życiu. Wyłączyła komputer. Szybkim krokiem podeszła do toaletki. W drugiej szufladzie znalazła żyletkę. Zabrała ją. Trzasnęła szufladą i wybiegła na podwórko. W prawej ręce poczuła ból, kiedy zbyt mocno ścisnęła żyletkę, która wbiła jej się w środek dłoni. Rozluźniła chwyt. Rozejrzała się dookoła czy nikt jej nie obserwuje i pobiegła w stronę pobliskiego lasu. Sprawdziła czy nikogo tam nie ma. Bała się, że może tam spotkać znajomych, którzy często tam przebywają, jeżdżąc po różnych trasach. Kiedy się upewniła, usiadła na skraju małej przepaści i wzięła głeboki oddech. Chciała to zrobić..., chciała się zabić. Może wtedy ktoś zwróciłby na nią uwagę. Wyciągnęła rękę w której trzymała żyletkę z kieszeni. Podwinęła rękaw lewej ręki. Chciała zrobić to szybko. Żyletka zawisła parę milimetrów nad skórą. Zaczęła się bać. Nie wiedziała jak długo będzie cierpieć, przerażała ją ta myśl. Dostała drgawek, rozpłakała się, wściekła na siebie, że nie ma odwagi tego zrobić. Zaczęła kiwać się w przód i w tył z żyletką nad skórą. W jej głowie panował chaos. Usłyszała wołanie. Ktoś wykrzykiwał jej imię. Była pewna, że to tylko jej wyobraźnia, ale chwilę później któs wyrwał jej żyletkę z ręki i przytulił ją do siebie. To był jej przyjaciel. To się działo naprawdę. Myślała, że już nigdy go nie zobaczy. A teraz on siedział obok niej i tulił ją do siebie. Rozpłakała się na dobre. Nie wiedziała juz co robi. Odchyliła głowę i pocałowała go. On nie protestował tylko odwzajemnił jej pocałunek. Chciała żeby ta chwila trwała wiecznie.
 
-No chodź z nami! Nie daj sie błagać!-powiedziała Marysia. Ona i Ola chciały mnie zabrać na dyskotekę. Namawiały mnie już dość długo. Wiedziałam, że nie dają mi spokoju dopóki się nie zgodzę. Więc niechętnie się zgodziłam. Umówiłyśmy się za dziesięć minut pod moim domem. Miałyśmy iść na dyskotekę do klubu, niedaleko stąd. Chciałam zostać w domu i zabrać sie za porządki a potem obejrzeć jakiś film, ale powiedziałam, że pójdę, więc słowa musiałam dotrzymać. Wolałabym spędzić ten wieczór z moim chłopakiem, ale Marek musiał dzisiaj jechać na jakieś spotkanie rodzinne za miasto. Westchnęłam i weszłam po drewnianych schodach na góre do sypialni. W domu mieszkałam sama. Rok temu wyprowadziłam się od rodziców. Nie chciałam ich już widzieć na oczy. Oboje byli alkoholikami. Kiedy zbliżały się moje 18-ste urodziny miałam uzbieraną już sporą sumkę, więc mogłam się wyprowadzić. Teraz chodzę do pracy i całkiem dobrze sobie radzę.
Weszłam do sypialni. Był to dość duży pokój by zmieścić małżeńskie łoże, biurko i dużą szafę, która zajmowała całą ścianę po prawej stronie. Od razu skierowałam swoje kroki w stronę szafy. Otworzyłam ją i zaczęłam szukać czegoś co by się nadało na dyskotekę. Ubrałam kusą czarną sukienkę z dekoltem. Poszłam do łazienki żeby sie umalować. W lustrze zobaczyłam uśmiechniętą brunetkę z zielonymi oczami. Nie byłam tą samą dziewczyną co kiedyś. Zmieniłam się kiedy się wyprowadziłam. Kiedyś unikałam ludzi, nie wychodziłam z domu, tylko do szkoły. Siedziałam zamknięta w pokoju słuchając bez przerwy kłótni. Wcześniej próbowałam jakoś reagować. Uspokoić rozjuszonego alkoholem ojca ale wtedy tylko dostawałam od niego. Z czasem nauczyłam się, że kiedy ojciec jest pijany to najlepiej gdzieś to przeczekać.
Zabrałam się do pracy. Kiedy skończyłam, byłam zadowolona z mojej pracy. Wyglądałam seksownie. Szybko pobiegłam z powrotem do sypialni, zabrałam pieniądze z portfela. Schowałam je do stanika. Nie potrzebowałam torebki. Tylko by mi przeszkadzała. Zeszłam na dół. Musiałam jeszcze znaleźć jakieś buty. Otworzyłam szafkę z butami, która jest w holu, zaraz przy drzwiach. Znalazłam czarne, bardzo wysokie szpilki. Ubrałam je i wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi na klucz. Klucza nie mogłam wziąść ze sobą, bo nie miałam go gdzie schować. Schowałam go w doniczce, która wisiała nad drzwiami. Zawsze go tam chowałam. Odwróciłam się tyłem do domu i ruszyłam w stronę furtki. Słyszałam już śmiechu dziewczyn, które właśnie wychodziły zza rogu ulicy.
-Yoł śliczna!-krzyknęła Marysia. Ola wybuchła śmiechem.
-Cześć!-odpowiedziałam.
-Mrrr...maleńka jak ty seksownie wyglądasz!-powiedziała Marysia na co Ola i ja wybuchnęłyśmy śmiechem. Podeszłam bliżej Oli i spytałam:
-Co ona znowu brała?
-A jak myślisz?-nie musiałam jej odpowiadać. Obie dobrze wiedziałyśmy co na nią tak wpłynęło. Jej chłopak jest dilerem, często bierze od niego jakieś świństwa. Martwiłyśmy się o nią, ale kiedy próbowałyśmy z nią pogadać zawsze zmieniała temat albo wychodziła pod pretekstem, że zostawiła wode na gazie. Ciągle starałyśmy się ją zniechęcić do tego. Pokazywałyśmy jej różne wycinki z gazet, ale ona w ogóle nie zwracała na to uwagi.
-Marysia?-spytałam.
-Nooo?
-Co brałaś?
-O czym ty mówisz?
-Dobrze wiesz o czym. Ile ci dał?
-Nie wiem o czym ty mówisz-powiedziała-Chodźcie szybciej!
Ruszyłyśmy za nią, wymieniwszy z Olą porozumiewawcze spojrzenia. Doszłyśmy tam w dziesięc minut. Po drodze rozmawiałyśmy o błahostkach. Zapłaciłyśmy za wstęp i kiedy ochroniarz otworzył nam drzwi nasze uszy zaatakowały głośne dźwięki muzyki. Nie miałyśmy ze sobą kurtek, bo był środek lata. Od razu ruszyłyśmy na parkiet. Klub był wypełniony po brzegi. Tańczyłyśmy przez pięć piosenek. Potem ruszyłyśmy w stronę baru, żeby się czegoś napić. Kupiłyśmy sobie po drinku i piłyśmy patrząc na tańczący tłum na parkiecie. Wtedy go zauważyłam. Siedział z jakąś rozchichotaną blądynką. Całowali się. Wyglądali jak para glonojadów. Marysia podążyła za moim wzrokiem. Spojrzała na mnie i już chciała coś powiedzieć, ale nie zdążyła. Wstałam i pobiegłam w ich stronę. Marek zauważył mnie mnie kiedy przedzierałam się przez tłum i zrzucił blądynke z swoich kolan. Ona zdzwiona podążyła za jego wzrokiem i zauważyła mnie. Spytała o coś Marka, ale ten tylko pokręcił głową. Przerażony czekał aż przybiegnę do niego. Minęłam bez słowa blądynke i podeszłam do Marka. Przyłożyłam mu z całej siły w policzek.
-Pogięło Cie?! Kochanie to nie tak!-krzyknął.
-A jak?! Może to twoja kuzynka? Albo spotkanie rodzinne tutaj macie, tak?
-Nie. To nie tak wysłuchaj mnie. Ona się na mnie rzuciła.
-O czym ty mówisz? Kim jest ta zdzira?-spytała blądyna, patrząc wyczekująco na Marka.
-Zamknij sie szmato!-krzyknęłam i popchnęłam blądyne tak, że przewróciła się, przeleciała za stól i znikła za nim.
-Co ty...-nie dosłyszałam co powiedział dalej, bo pobiegłam w stronę wyjścia. Wybiegłam na dwór i pobiegłam w stronę domu. Biegłam bez przerwy, bojąc się, że Marek albo któraś z dziewczyn za mną pobiegnie. Chciałam zostać sama. Chciałam nie myśleć o niczym. Zawisnąć w stanie bezwładności. Chciałam umrzeć. Z Markiem byłam bardzo długo. Poznaliśmy się w autobusie. Przypadliśmy sobie do gustu od razu. Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. Parę tygodni temu, wyciągnął mnie niespodziewanie z domu i zaprowadził na plażę. Tam czekała na nas kolacja. Czerwone wino było nalane w pięknych kieliszkach. Zjedliśmy kolację i poszliśmy na spacer po plaży. Wtedy mi się oświadczył. Mysłałam, że już lepiej być nie może. Moje życie uległo diametralnej zmianie. Mieliśmy się pobrać za rok, w lecie, na plaży. Skromna uroczystość w gronie rodziny i przyjaciół. Teraz wszystko legło w gruzach. Wszystkie nasze plany. Wiedziałam, że już mu tego nie wybacze. Nie chciałam mieć już z nim doczynienia. Jak on mógł mi to zrobić? Zadawałam sobie bez przerwy to pytanie. Nie mogłam wytłumaczyć sobie jego zachowania. Nie wystarczałam mu? Dobiegłam do domu, zabrałam klucz i otworzyłam drzwi. Zamknęłam je za sobą na wszystkie zamki. Rozpłakałam się i upadłam. Leżałam długo na ziemi, płacząć. Dostałam dreszczy od zimnej podłogi. Przestałam płakać i wstałam. Miałam w głowie gotowy plan. Wiedziałam jedno. Nie chciałam już żyć na tym świecie. Chciałam umrzeć. Pobiegłam do salonu znalazłam kawałek papieru i długopis. Usiadłam na kanapie i zaczęłam pisać.

Przepraszam was wszystkich za wszystko. Nie chcę już żyć. Mam dość to za dużo na mnie. Kocham was Marysiu i Olu. Marysia nie bierz więcej błagam Cię. Żegnajcie. Kocham Was. Aga.

Zostawiłam ten krótki liścik w kuchni na stole. Uspokoiłam się. Nalałam sobie do kubka herbaty. Wypiłam ją i poszłam do łazienki. Rozebrałam się. W samej bieliźnie podeszłam do toaletki i wyjęłam żyletkę. Położyłam ją na wannie. Odkręciłam wodę. Zauważyłam pierścionek, który podarował mi Marek. Zabrałam go i zaniosłam do kuchni. Położyłam go koło liściku i dopisałam na nim:

PS. Dajcie to Markowi. Niech to da tej blądynce. Bardziej jej się przyda.

Spokojnie weszłam na górę i poczekałam aż wanna się napełni. Byłam aż za spokojna. Ale nie martwiłam się o to, bo po co. Kiedy wanna się napełniła, zakręciłam kran i pobiegłam do sypialni. Ubrałam białą, bawełnianą sukienkę. Nie chciałam żeby ten kto mnie znajdzie zobaczył mnie w bieliźnie. Zabrałam z szafki w korytarzu piękne świece w kolorze karmelu. Poukładałam je wszędzie w łazience. Zapaliłam je i weszłam do wanny. Wzięłam żyletkę i obracałam ją w rękach patrząc jak iskrzy się w blasku świec. Chwyciłam ją pewniej w rękę i przyłożyłam do uda. Miałam już doświadczenie w cięciu się. Nie pierwszy raz się ciełam. Kiedyś, gdy mieszkałam z rodzicami cięłam się po rękach, aby zapomnieć o wszystkim. Miałam potem problemy, ponieważ w szkole pani zauważyła blizny. Wezwała moich rodziców, ale oni nic nie zrobili. Mało ich obchodziłam. Wróciłam do rzeczywistości. Pewnie machnęłam ręką w której trzymałam żyletkę. Z mojej nogi pociekła krew. Nie czułam bólu. Uodporniłam się na niego już dawno. Przecięłam drugi raz. Po mojej nodze płynęły strumyczki krwi. Kiedy wpadły do wody zabarwiły ją na czerwono. Dla zabawy na drugiej nodze wycięłam żyletką serce. Zaczęłam się smiać z mojego pomysły. Krwawiące serce. Co za ironia. Tą nogę zostawiłam w spokoju. Chciałam żeby było tam tylko serce. Powróciłam do lewej nogi. I zaczęłam ciąć, śmiejąc się. Cięłam i cięłam dopóki nie poczułam, że noga mi drętwieje. Siedziałam w dosyć niewygodnej pozycji. Więc rozprostowałam nogi i zabrałam się za ręce. Cięłam równo starając się jak najbardziej umiałam. Przez przypadek przecięłam sobie skóre na palcu. Wpadłam na pewien pomysł. Przyłożyłam palec do kafelek i napisałam.

Do zobaczenia w piekle Marku.

Wiedziałam, że to chore, ale mało mnie to obchodziło. Namalowałam pare serduszek obok napisu i zabrałam się z powrotem za ręce. Kiedy na obu rękach miałam masę cięć, poczułam ból. Nie zmartiłam się tym, bo wiedziałam, że zaraz wszystko skończe. Przyłożyłam żyletkę do żyły i pociągnęłam. Z rany trysnęła krew. Krzyknęłam z bólu i odpłynęłam w niebyt. Ostatnim obrazem, który zobaczyłam były drzwi łazienki a w niej Marek, Ola i Marysia którzy przerażeni patrzeli na mnie...
Wszyscy się gdzieś śpieszymy. Stawiamy sobie cele, które często chcemy osiągnąć za wszelką cenę. W tym codziennym pośpiechu i w tej całej gonitwie zapominamy o jednym. O ludziach i ich odczuciach. Zaślepieni nie dostrzegamy wokół siebie przyjaciół. Są osoby, które potrafią nas zrozumieć, pocieszyć i wywołać na naszej twarzy uśmiech, a mimo to nie mówimy do nich „przyjacielu”.
Dla czego tak się dzieje?
To bardzo trudne pytanie, na które sama nie znam odpowiedzi.
Czasami wydaje się mi, że pogubiłam się trochę w tym świecie, że szukając tej swojej dobrej i wymarzonej ścieżki życia weszłam w jakiś ślepy zaułek... Odnoszę często wrażenie, że moja dusza, a raczej jej pewna część jest już potępiona, a sumienie zagłuszone. Czy żałuje swoich grzechów? Tak... Ja czuję, że z każdy następny popełniony zmienia mnie w innego człowieka. Gorszą osobę niż byłam. Nie chce nikogo obwiniać za swoje postępowanie. Popełnianie błędów jest rzeczą ludzką, tylko czasami przychodzi chwila, w której żałujemy niektórych czynów z przeszłości. Czasem i ja chciałabym cofnąć czas... Może teraz nie byłabym taka ... Taka nieczysta i zakłamana, jaka po części jestem teraz...

Tak od zawsze "poprostu milosc"








Oto cytaty z filmu Sala samobójców

  1. Witam Cię w Sali Samobójców Dominik.
  2. Życie to nie gra, nie daj się wylogować.
  3. Żyję cicho krwawiąc.
  4. Krwawię cicho żyjąc.
  5. Świat zamknięty, rany otwarte.
  6. Otwarty świat , rany zamknięte.
  7. Musisz cierpieć ! Musisz cierpieć ! Jak jeszcze nigdy nie cierpiałaś ! Musisz wyć z bólu !
  8. Umierają tylko tchórze .
  9. Tam jest taki prostokącik z klamką-to drzwi. Wyjdź przez nie do ogródka. Chwileczkę odetchnij, a potem wypie*dalaj!
  10. Przyjęli mnie jak rodzina.
  11. Przymnie się ku*wa jest ! Mnie się pilnuję ! I przy mnie ma się być !
  12. Może zrobić co chcę...ale nic nie musi.
  13. Jestem wolna, polecam to uczucie.
  14. Chyba Ci się w dupie poprzewracało !
  15. Musisz ich przestraszyć.
  16. Nick to nie imię. Świat to nie Matrix .Nie daj się wylogować.
  17. Czuję się źle !
  18. Zadzwońcie do moich rodziców !
  19. Podłącz ten kabel skuk*nsynie.
  20. "W zamian, że ja Ci pokazałem moją twarz, to w zamian za to ty pokaż mi swoją."
  21. "Szczerze to ja nie rozumiem samobójców, bo żeby żyć trzeba mieć odwagę, a samobójcy to tchórze, tchórze i narcystyczni egoiści, którzy myślą, że wszystko kręci się wokół nich, jak można odebrać sobie najcenniejszy skarb jaki się ma, jak można zrobić sobie to i zrobić to najbliższym ludziom? Ja tego nie rozumiem i nie chcę tego rozumieć, przecież życie jest po to, żeby dawać jak najwięcej innym ludziom."
  22. "Może i wyglądam spokojnie, ale w głowie zabijałam już tysiące razy"
  23. "Do wszystkich, którzy czytają ten list, nie chcieliśmy takiego zakończenia, chcieliśmy żyć, ten świat nie ma miłości , ten świat umiera, ten świat na nas nie zasłużył, dla tego musimy odejść, nasza historia już została opowiedziana, my odchodzimy, a wy zostaniecie. zabijacie się powoli samo o tym nie wiedząc, to wy jesteście salą samobójców."
  24. "Trzeba iść dalej. To jest decydujący moment, chcemy przejść przez śmierć bezboleśnie i godnie. Ja marzę, żeby opróżnić całe opakowanie tabletek, napić się alkoholu trochę i zasnąć."
  25. "Masz wszystko w środku czego potrzebujesz. Nie potrzebujesz szkoły, rodziny. Nie potrzebujesz nikogo."
  26. "-Po co Ci ta maska? -Chroni mnie przed działaniem szkodliwych ludzi i substancji."
  27. "Ból już nie sprawia mi przyjemności, przesunęłam granice..."
  28. "-Oni śpią, tak? -Zasnęli... na zawsze. Tabletki i alkohol. Dominik, chciałabym tak."
  29. "Lęk, boisz się. Boisz się... boisz się. Widzę lęk (...) boli Cię rzeczywistość, bo jesteś wrażliwy, tak jak ja, ja też jestem wrażliwa, bardzo. Oni nas nie rozumieją, zobacz jacy są słabi, boją się nas. Jesteśmy dziwni, odstajemy od normy. Dominik, jesteś inny. To jest skarb, wiesz wszystko co odstaje od normy , wszystko, jest zagrożone i nie możemy się bać."
  30. "Masz ich przestraszyć, bądź terrorystą, jesteś terrorystą!"
  31. "Ale ja wiem jaki jest plan dnia i ja pierdolę ten Twój plan dnia, bo ja plan dnia znam na pamięć,rozumiesz?! Ty masz tutaj być i na mnie czekać, bo na mnie się czeka i ze mną się kurwa jest i mnie się pilnuje cały czas, rozumiesz?!"
  32. " Czekają cię studia, praca,kariera,stres ale też sukces, zamozag.... "samozadowolenie" (D) "samozagłada" (S)