Polecany post

Cisza, która krzyczy — momenty, kiedy milczenie mówi najwięcej

Najtrudniejsze nie są kłótnie ani krzyki. Najtrudniejsze jest milczenie — to, które zostaje po wszystkim i mówi, że nic już nie ma do dodani...

Poezja jako odpowiedź na ciszę

Są dni, kiedy nawet łzy milkną. Kiedy nie ma już nic do powiedzenia, a każde słowo wydaje się zbyt głośne, zbyt ostre. Wtedy przychodzi cisza — nie ta spokojna, ale ta, która ciąży w powietrzu jak mgła. I właśnie w niej rodzi się poezja.

Nie powstaje z natchnienia, lecz z potrzeby. Z pragnienia, by nie zniknąć całkiem w milczeniu. Poezja jest szeptem duszy, która boi się krzyczeć, ale nie potrafi już milczeć. To sposób, by z chaosu emocji wydobyć kształt, nadać sens temu, co bezkształtne.

Cisza jest jak lustro — odbija nas takimi, jakimi naprawdę jesteśmy. Kiedy wpatrujemy się w nią zbyt długo, zaczynamy dostrzegać rzeczy, które wcześniej chowaliśmy za słowami. A poezja staje się wtedy próbą rozmowy — nie z innymi, ale z samym sobą.

Wiersze nie zawsze muszą mówić wprost. Czasem jedno słowo wystarczy, by otworzyć całą przepaść. Czasem jedno zdanie potrafi ukoić bardziej niż tysiąc tłumaczeń. Poezja nie wymaga logiki — tylko odwagi. Bo w niej każda rana może być wersją, a każde milczenie — rytmem.

Pisząc, próbuję oswoić ciszę. Nadać jej imię, nauczyć się z nią żyć. Bo może to właśnie w niej, w tej pozornej pustce, kryje się prawda o nas samych.

Nie wiem, czy cisza kiedyś znika. Może po prostu zmienia się w poezję. W ciche słowa, które nie chcą już krzyczeć, tylko być — spokojnie, łagodnie, prawdziwie.


„Może cisza nigdy nie znika. Może po prostu zmienia się w poezję — w słowa, które uczą nas słuchać sercem.”

Brak komentarzy: